niedziela, 10 sierpnia 2014

Nieprzepisowo #11 Cudowne dziecko niewidzialnych pedałów. Mama wraca do gry. I statusiały Stwórca czyli fit rodzinka w komplecie

Młody przygotowuje się do udziału w Tour de Pologne :) Albo przynajmniej do sztafety 4x100m. Najgorzej jest w nocy. I nie tylko z tym, bo to tylko dodatek do jego daleko posuniętej bezsenności. Jeśli uda nam się położyć przed 3.00, to jesteśmy happy. Ani bujanie, ani kąpanie... Nie pomaga nic, ani prośba, ani cyc. Już go nawet ostatnio podstępnie zatargałam do łóżka, położyłam między mną i Stwórcą. Myślę, niech i On jakiś udział w usypianie wniesie (przy okazji film oglądnąć chcieliśmy, "Ostatni, najszybszy Indian", polecam tak na marginesie). A Młody tylko łypnął, to na mnie, to na Tatę, nie bardzo ogarniał chyba sytuację, bo jakoś tak ciaśniej niż zwykle, zapowietrzył się, jakby chciał zapytać: "A co Ty robisz z moją mamą w łóżku?", z naciskiem na moją... i wystartował! Jakby na jakiś rekord szedł. W kogo on się wrodził, ja się pytam się?!


Oczywiście, że w Nas. Przecież nie w listonosza ;) A tak całkiem serio to postanowiliśmy ze Stwórcą wrócić do przed ciążowej formy. Tak, tak, dobrze przeczytaliście, PO-STA-NO-WO-LI-ŚMY! Bo brzuszek to nie tylko mi został, Stwórca też nieco statusiał. Jak tylko pani doktor po magicznych 6. tygodniach powiedziała, że mogę biegać, skakać, pływać, jeździć na rowerze, i starać się o Lucynę ;) to pomyślałam, że należy kuć żelazo póki gorące. Oczywiście z aerobową 6 Weidera czy skalpelem mam jeszcze nie cisnąć, ale jakieś spokojne truchtanie jest mile wskazane. Na reakcję Stwórcy nie trzeba było długo czekać. I nie mówię tu o Lucynie :P Od razu odpalił Endomondo i zaczął układać trening dla naszej trójki. Tak, tak, znowu dobrze przeczytaliście, dla TRÓJKI, bo wiecie, czym skorupka za młodu nasiąknie... Co prawda Gizmo na razie "śmiga" z nami w swoim full wypas Gizmowozie, z plandeką (i moskitierą nawet), 4WD, 2 konie, na resorach, w czarnym macie, wersja cabrio. Chociaż zaraz, Młody też ma już swoje ulubione dyscypliny. Poza wspomnianym "kopytkowaniem" jest jeszcze "boksowanie" i podnoszenie "ciężarów".

1. Dzisiejszy wpis sponsoruje ludzik Michelin'a ;) 2. Gizmowóz nie jedno ma wykorzystanie
Chciałam zauważyć, że jest kwadrans po północy. Młody już dawno w blokach startowych. Łypie pięciozłotówkami, zasysając lewą rączkę, zaraz ją połknie i mnie przy okazji też. I ani myśli o spaniu. W sumie co ja się dziwię. Przecież będąc jeszcze małą fasolką, swoją aktywność rozpoczynał właśnie o tej porze. No, i w tych obiadowych jeszcze, co też mu zostało do dzisiaj. Najlepsze harce i swawole odchodziły wtedy, kiedy mama skonana po całym dniu wrażeń, udawała się na spoczynek. I nie mam na myśli tylko kucharzenia, sprzątania, wicia gniazda czy wizyt u położnej. Było jeszcze szczytowanie. Brzmi ciekawie? To nic innego jak Ti på topp! Taka akcja zdobywania norweskich "ośmiotysięcznków". Mama nie oszczędzała się i do samego końca była bardzo aktywna. Z resztą tupot małych stóp doskonale wpisywał się w śnieżną scenerię pagórków Tromsø.

Małe i duże (górskie) Pępuszka podróże
Młody się wykluł, śnieg stopniał, a aktywność pozostała

Mama jak to mama dba o swój team również od zaplecza. Jej kulinarna pasja wkroczyła na nowe tory. Po tych "co mi wolno, a czego nie karmiąc" (o czym mieliście przyjemność poczytać tutaj), przyszła kolej na "co nam wolno, a czego nie ćwicząc". Banan z bułką to nie będzie, ale czemu nie... banan z kakao. Taka przekąska, a raczej popitka, łyknięta po biegu, to nie tylko zastrzyk cukrów dla rozedrganych mięśni, ale także źródło witamin. I jeszcze cała tablica Mendelejewa przemycona w kakao.
Nic tylko pić! SKÅL!!!
Pokrojone w krążki banany wcześniej zamroziłam. Następnie wszystkie składniki zblendowałam... i gotowe! Aha, kostki wrzuciłam do gotowego shake'a ;)

2 komentarze:

  1. Nie żebym chciała dawać dobre rady ciotki klotki,ale jako matka trzech pociech zapodam coś co może będzie ok dla małego-otóż w u nas był jeden podobny nieśpiący egzemplarz i pomogło ograniczanie bodźców w ciągu dnia do minimum,a jak wiemy dla małych pobudzającym bodźcem może być wiele rzeczy dla nas nudnych wręcz. Gdy życie naszego nieśpiącego stało się monotonną nudą bez żadnych naszych pomysłów na urozmaicenie sobie życia sen pojawił się i odżyliśmy. U wielu naszych przyjaciół ta metoda przyniosła zbawienne skutki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i masz rację. My już na pewne rzeczy nie zwracamy uwagi, pewne bodźce są dla nas obojętne. Ale dla takiego Malucha, który poznaje świat wszystko jest nowe i pobudzające. Z drugiej strony jesteśmy teraz na etapie poznawania świata, więc pewnie to trochę normalne jest, że tak nam fika ;)
      pozdrawiam i zapraszam częściej na bastalenę :)

      Usuń

Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)

Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)