czwartek, 1 stycznia 2015

P... jak pomarańcza. Postanowienie. Podsumowanie.

Jak co roku o tej porze większość z nas robi rachunek sumienia. I postanawia.
Postanowiłam i ja. Postanowić.
Ile z tego uda mi się zrealizować. Okaże się za rok. Oby...
Do siego!


Dla odmiany będzie od końca. Czyli garść najchętniej odpalanych przepisów w 2014 roku. 
I o dziwo, wśród nich aż 4 owsianki :)

W skali roku na pierwszym miejscu bezkonkurencyjnie uplasowała się moja hejterska tarta

Tuż za nią łeb w łeb idzie promowana w Katalogu smaków kanapka Pastera.

A podium zamyka imć PUT(IN) z jabłkowym cobblerem.

Tuż za pudłem nowy cykl z pieczoną owsianką.

Na piątym miejscu wygrana z konkursu z Moimi Wypiekami czyli norweskie naleśniory.

Na szóstkę spisało się Gizmolove Devil's cake na piątą miesięcznicę.

Końcówka roku była zdecydowanie konkursowa. Owsiankowa. Siódme mejsce przypadło rozśpiewanej Elvisiance.

Tuż za nią uplasowała się uzdrowiona owsianka truskawkowa Sączysmarka.

And the winner is... moje absolutne śniadaniowe must have- owsiankowy tatin.


W grudniu rządziły owsianki. I nie ma się co dziwić. Bo nic innego nie gotowałam. No, może poza pieczeniem Lusiowych bułeczek
Mało mnie było tu. Bo zaczęłam pojawiać się tam. Coś za coś ;)
Dlatego także do pełnej dziesiątki dołączam kolejną owsiankę. Ha! Tym razem wersja nieco poświąteczna. Korzenna. Pomarańczowa.

A o moich noworocznych postanowieniach, Tych blogowych. I nie tylko. Poczytajcie przy Owsiance i Kawie ;)
Do siego!

Garść musli śniadaniowego zalałam szklanką soku pomarańczowego. Zagotowałam. Do gotującej pulpy wrzuciłam cząstki pokrojonej pomarańczy. Garść suszonej żurawiny. Wymieszałam. Posłodziłam łyżką miodu. Doprawiłam cynamonem. Kardamonem. I gałką muszkatołową.

Styczniowe Owsianki

1 komentarz:

  1. Przyznam szczerze,że płatków zalanych sokiem z pomarańczy jeszcze nie jadłam! Jednak będę musiała taką wersję spróbować! :) Dziękuję za dodanie przepisu do akcji! :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)

Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)